Oficjalne repozytorium WordPressa zawiera przytłaczającą wręcz ilość darmowych wtyczek i szablonów. Dlaczego więc ludzie płacą (często niemałe pieniądze) za komercyjne rozszerzenia i motywy? Co tak naprawdę otrzymujemy kupując wtyczkę lub szablon? Czy w ogóle warto interesować się płatnymi dodatkami, a jeśli tak, to dlaczego?
W tym wpisie postaram się w miarę wyczerpująco odpowiedzieć (częściowo subiektywnie, ale nic na to nie poradzę) na te i kilka innych pytań. Być może coś pominąłem lub ktoś z Was ma coś ciekawego do dodania – w obu przypadkach komentarze są mile widziane.
Modele sprzedaży wtyczek i szablonów
Na rynku istnieje kilka modeli sprzedaży rozszerzeń i motywów dla WordPressa (dotyczy to również każdego innego CMSa). Wybór tego, który nam (jako klientom) najbardziej odpowiada, zależy od naszych potrzeb – nie ma modelu idealnego, lepszego czy gorszego.
Pierwszym (i chyba najpopularniejszym) modelem sprzedaży jest wystawianie swoich produktów przez autorów w jednym z istniejących marketów, takich jak ThemeForest i Mojo Themes (szablony) czy CodeCanyon i Mojo Code (wtyczki i skrypty). Po uiszczeniu jednorazowej opłaty kupujący otrzymuje dożywotni dostęp do aktualizacji produktu.
Zaletą kupowania w tego typu serwisach jest olbrzymi wręcz wybór szablonów i wtyczek – na przykład w serwisie ThemeForest codziennie pojawia się kilka, a czasem nawet kilkanaście nowych motywów dla WordPressa. Niestety, ilość nie zawsze idzie w parze z jakością, tak więc na wyszukanie czegoś ciekawego trzeba poświęcić trochę czasu. Zaletą jest również duża różnorodność, szczególnie jeśli chodzi o motywy – każdy autor ma nieco inny styl i inne (czasem dość nowatorskie) pomysły.
Ta różnorodność jest też niestety wadą. Nie wiemy bowiem na jakiego autora trafimy, jaka jest jakość jego produktów i czy oferuje on dla nich wsparcie. Nie mamy również żadnej gwarancji, że zakupiony przez nas produkt będzie regularnie aktualizowany (chociaż większość autorów to robi).
Kolejnym modelem dystrybucji płatnych dodatków jest abonament, w ramach którego otrzymujemy dostęp do wszystkich stworzonych przez daną firmę wtyczek i szablonów. W taki sposób działa na przykład WPMU, gdzie po uiszczeniu miesięcznej opłaty w wysokości 79 dolarów otrzymujemy dostęp do ponad 140 wtyczek i 160 szablonów. Podobnie funkcjonuje Elegant Themes, gdzie za 39 dolarów rocznie dostajemy ponad 80 szablonów (i cały czas powstają kolejne).
Taki sposób płacenia za motywy i rozszerzenia może być zarówno wadą, jak i zaletą. Jeśli jesteśmy doświadczonymi użytkownikami, którym niestraszne jest modyfikowanie czyjegoś kodu, to za relatywnie niską cenę możemy otrzymać całkiem sporo szablonów i wtyczek – po prostu w trakcie obowiązywania naszego abonamentu pobieramy wszystko, do czego otrzymaliśmy dostęp, a następnie rezygnujemy z subskrypcji. Trzeba jednak pamiętać, że w ten sposób odcinamy się od aktualizacji produktów oraz od pomocy ze strony autorów.
Stosunkowo nowym modelem dystrybucji wtyczek (nie spotkałem się jeszcze z szablonem udostępnianym na takich zasadach – proszę o informację jeśli się mylę) są płatne dodatki. Polega to na tym, że sama wtyczka (w pełni funkcjonalna) jest dostępna za darmo (najczęściej w oficjalnym repozytorium WordPressa), a płacić musimy jedynie za rozszerzające jej możliwości dodatki. W taki sposób zarabiają na siebie na przykład WooCommerce, Jigoshop czy Easy Digital Downloads. W mojej opinii jest to najlepszy sposób na zarabianie na rozszerzeniu – zarówno dla użytkowników, jak i twórców (aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że nie w każdym przypadku się on sprawdzi).
Zaletą takiego modelu jest to, że sama wtyczka jest darmowa i do wielu zastosowań w zupełności wystarczy jej podstawowa wersja. Jednocześnie tworzenie dodatków dla niej jest relatywnie proste – tak więc jeśli ktoś nie chce ich kupować, to może spróbować napisać sobie własne (a potem – o ile będą dobre – nawet sprzedawać je innym użytkownikom).
Nie jest to jednak model bez wad. Zdarza się, że niektóre dodatki (najczęściej te najbardziej potrzebne) są po prostu zbyt drogie, przez co podnoszą cenę całości rozwiązania. Za przykład niech posłużą bramki do obsługi różnych systemów płatności dla wtyczki Easy Digital Downloads, których cena została ustalona odgórnie (przez autora rozszerzenia) na 49 dolarów za sztukę (oczywiście dotyczy to tylko dystrybucji poprzez oficjalną stronę EDD).
Istnieje również wielu autorów, którzy sprzedają wtyczki i szablony samodzielnie. W takim przypadku zawsze warto zorientować się jak wygląda kwestia aktualizacji – niektórzy autorzy oferują dożywotni dostęp do nich, inni ograniczają go czasowo (na przykład do roku). Podobnie rzecz się ma ze wsparciem.
Ostatnim i znienawidzonym przeze mnie modelem dystrybucji szablonów i wtyczek jest udostępnianie przez autora wersji darmowej (w oficjalnym repozytorium WordPressa) i płatnej (najczęściej określanej jako Pro lub Premium). Dlaczego nie lubię tej metody sprzedaży? Najczęściej jest bowiem tak, że wersja darmowa jest zbyt mocno ograniczona, w niektórych przypadkach na tyle, że brakuje jej podstawowych funkcji (pisałem o tym jakiś czas temu). W praktyce jest to więc tylko wersja demonstracyjna, której jedynym celem jest napędzenie sprzedaży produktu. I mimo że nie mam nic przeciwko zarabianiu na efektach własnej pracy, to tego typu praktyki po prostu mi nie pasują i uważam, że moderatorzy oficjalnego repozytorium powinni zrobić z tym porządek.
Zdaję sobie jednak sprawę, że generalizuję i moja opinia może być krzywdząca dla tej nielicznej grupy twórców, którzy korzystają z tej metody sprzedaży swoich produktów we właściwy sposób. Z góry ich przepraszam i współczuję, że muszą ponosić konsekwencje działania nieuczciwych (mocne słowo, ale nie znajduję innego) autorów.
Co tak naprawdę otrzymujemy kupując wtyczkę lub szablon?
Wydając nasze ciężko zarobione pieniądze na płatne rozszerzenie lub motyw dostajemy nie tylko pliki, które możemy zainstalować w naszym serwisie. Przede wszystkim otrzymujemy wsparcie autora, który (w większości przypadków) będzie robił wszystko, aby pomóc nam w rozwiązaniu problemów, jakie napotkaliśmy podczas korzystania z jego produktu. Co więcej, odpowiedzi na większość naszych pytań znajdziemy prawdopodobnie w dokumentacji lub na forum wsparcia technicznego – większość autorów dba o takie rzeczy, ponieważ zmniejszają one ilość zadawanych pytań (czyli pozwalają im zaoszczędzić trochę czasu). Jeśli znajdziemy jakiś błąd (a te zdarzają się nawet najlepszym), to na pewno zostanie on szybko poprawiony.
Oczywiście najważniejsze jest to, że płatne rozszerzenia i motywy są (zwykle) o wiele bardziej rozbudowane niż ich darmowe odpowiedniki – mają więcej funkcji i/lub lepiej wyglądają. Z ilością funkcji należy jednak uważać, szczególnie jeśli chodzi o szablony – napisałem kilka słów na ten temat we wpisie Jak wybrać szablon dla WordPressa?.
Jaką mamy gwarancję, że autor będzie wspierał i rozwijał swój produkt? Żadną. Ale prawda jest taka, że jeśli chce on zarabiać na swoim produkcie, to najczęściej dba o swoich klientów, jednocześnie starając się zdobyć nowych (zarówno nowymi funkcjami, jak i dobrymi opiniami). Większość deweloperów traktuje swoje produkty jako długofalowy biznes, a nie sposób na szybkie zarobienie pieniędzy.
Niezależnie od tego, jak popularny jest dodatek, który chcemy kupić, warto najpierw sprawdzić opinie na jego temat, a także przejrzeć miejsce, w którym autor udziela wsparcia swoim klientom (komentarze, forum itp.), głównie pod kątem czasu reakcji na zgłoszenia i czasu potrzebnego na rozwiązanie problemów.
Autor płatnego dodatku nie jest Twoim niewolnikiem
Jednym z najbardziej irytujących zachowań osób, które kupiły jakąś wtyczkę lub szablon, jest traktowanie autora jak niewolnika (a w najlepszym wypadku jak pracownika), który powinien spełniać wszystkie żądania. Szanowni klienci, to nie tak działa.
Jeśli kupiliśmy od Microsoftu pakiet Office, to nie dzwonimy do działu obsługi klienta z żądaniem zmiany koloru menu na różowy czy wymianą ikon na inne. Kupiliśmy produkt, który został stworzony z myślą o milionach użytkowników, a nie z myślą o nas. Podobnie jest z płatnymi dodatkami dla WordPressa – to produkty przeznaczone do wielokrotnej sprzedaży wielu różnym osobom o różnych potrzebach. Nie zostały stworzone specjalnie dla nas – jeśli chcemy rozwiązania dedykowanego, to niestety musimy zatrudnić dewelopera, który nam takie rozwiązanie przygotuje. A to rzecz jasna wiąże się z wielokrotnie wyższymi kosztami.
Nie należy również oczekiwać, że autor zakupionej wtyczki będzie pomagał nam w problemach z obsługą WordPressa czy działaniem innych rozszerzeń. Z tym wszystkim musimy sobie radzić sami. Wyjątkiem są konflikty pomiędzy wtyczkami – w takiej sytuacji zawsze można poprosić twórców o pomoc w znalezieniu przyczyny problemu, bo wina musi leżeć po którejś ze stron.
W jaki sposób można używać płatnych wtyczek i szablonów?
Płatne dodatki są dystrybuowane na różnych licencjach, mimo że rekomendowaną przez Automattic licencją jest GPL. Na przykład w serwisie ThemeForest do niedawna wszystkie szablony dla WordPressa były dystrybuowane na tak zwanej podwójnej licencji. Oznaczało to, że kod PHP i HTML były objęte licencją GPL, a cała reszta (kod CSS, grafiki, pliki PSD, zdjęcia) licencją własnościową. Od niedawna autorzy mogą wybierać pomiędzy podwójną licencją a licencją GPL.
Przed zakupem wtyczki lub szablonu objętego podwójną licencją lub licencją własnościową należy zapoznać się z jej warunkami. Najczęstszym ograniczeniem jest ilość instalacji, co jest w pełni zrozumiałe i (moim zdaniem) akceptowalne. Z dużą ostrożnością należy jednak podchodzić do dodatków, których kod źródłowy został „zakodowany” w sposób utrudniający lub wręcz uniemożliwiający jego przeglądanie i modyfikację – nigdy nie wiemy co autor tak naprawdę chce przed nami ukryć. Ja osobiście trzymam się od takiego oprogramowania z daleka.
Płatna wtyczka lub szablon na licencji GPL? Ale jak to?
Zdziwienie jest dość częstą reakcją na informację, że płatny dodatek jest objęty licencją GPL (Open Source). Nie ma w tym jednak nic dziwnego – licencji tej używa (poza wspomnianym przed chwilą ThemeForestem) na przykład WooThemes.
Od razu nasuwa się prosty wniosek: skoro wtyczka, którą zakupiliśmy, jest w całości objęta licencją GPL, to teoretycznie możemy z nią zrobić wszystko, włącznie z jej dalszą odsprzedażą. Teoretycznie tak, ale (jak już wcześniej wspomniałem) płacąc za rozszerzenie czy szablon kupujący otrzymuje nie tylko kopię produktu, ale również wsparcie techniczne, pomoc w obsłudze i aktualizacje. Pamiętajmy również, że zarówno klienci, jak i twórcy dodatków bardzo szybko wyłapują takie praktyki i publicznie je piętnują.
Płatne wtyczki i szablony nie są drogie
Wiele osób uważa, że płacenie za dodatki do WordPressa to strata pieniędzy, bo wszystko można zrobić za pomocą darmowych produktów i własnych modyfikacji. Tak, teoretycznie jest to prawda. Spójrzmy na to jednak nieco szerzej.
Najprostszym sposobem na sprawdzenie czy opłaca nam się kupić wtyczkę lub szablon jest obliczenie (z grubsza, rzecz jasna) ile czasu zaoszczędzimy kupując dany produkt zamiast tworzyć go samemu, a następnie przeliczenie tego czasu na pieniądze. W znacznej większości przypadków takie porównanie wypadnie na korzyść płatnego dodatku. Nie zapominajmy również o fakcie, że jakość i bezpieczeństwo produktu rozwijanego przez doświadczonego dewelopera będą z reguły wyższe niż w przypadku kodu napisanego przez osobę z małym (lub wręcz żadnym) doświadczeniem, która często „skleja” całość z kawałków znalezionych w Internecie.
Warto kupować czy nie?
Nie istnieje jednoznaczna i uniwersalna odpowiedź na to pytanie. Wszystko zależy od tego, czego potrzebujemy, jaki mamy na to budżet i co potrafimy (ale naprawdę potrafimy) zrobić we własnym zakresie.
Pewne jest jednak jedno: nie istnieją produkty na tyle uniwersalne, aby spełniły wszystkie oczekiwania każdego kupującego. I mimo że ich twórcy dwoją się i troją aby spełniać zachcianki swoich klientów, to nie są w stanie zadowolić wszystkich (a wręcz nie powinni nawet próbować tego robić). Nie należy oczekiwać, że kupując szablon stworzymy wymarzoną stronę w pięć minut, a płacąc za wtyczkę dostaniemy kombajn, który zrobi wszystko za nas – takie rzeczy istnieją tylko w materiałach reklamowych.