…to powstają takie cuda jak na powyższym obrazku. Przedstawia on pierwszą z dwóch stron ustawień rozszerzenia, którego nazwy z litości nie wymienię (zainteresowani bez trudu ją sobie znajdą). Jak widać, zawiera ona tylko jedną (i tak mało użyteczną) informację: aktualny stan wtyczki (Plugin Status: Enabled). Poza tym znajdują się na niej: formularz pozwalający na przekazanie autorowi dotacji przez PayPala, formularz umożliwiający zapisanie się do newslettera (dla pewności umieszczono również link i kod QR prowadzący do tego samego formularza), ikony pozwalające na umieszczenie informacji o wtyczce w jedenastu serwisach społecznościowych plus ikonkę otwierającą okienko z kolejnymi, przyciski „Lubię to” i „Podziel się” oraz komentarze Facebooka. Takiej ilości gadżetów służących do promocji autora nie widziałem jeszcze w żadnej wtyczce.
Ciekawe jest to, że na drugiej, właściwej stronie ustawień, znajdują się tylko dwie opcje, które można zobaczyć na obrazku obok. Dwie opcje, z czego jedna służy do wyłączenia wtyczki (czyli jest zbędna). A, jest tam jeszcze formularz newslettera, linki do innych wtyczek autora oraz „Like Box” od Facebooka…
Jakim cudem takie coś przeszło przez weryfikację – nie mam pojęcia. Moim zdaniem jest to kolejny dowód na to, że z oficjalnym repozytorium wtyczek naprawdę jest coś nie tak.