Edytor WordPressa nie należy do najpotężniejszych narzędzi edycyjnych i z całą pewnością wiele można byłoby w nim usprawnić. Na początku bieżącego roku zapowiedziano, że zespół odpowiedzialny za rozwój WordPressa przez najbliższe dwanaście miesięcy skupi się na trzech obszarach: personalizatorze, REST API i edytorze treści.
Pierwszym efektem tych planów jest projekt Gutenberg, który nie jest tylko usprawnionym edytorem wpisów, ale zupełnie nowym narzędziem do edycji treści. Narzędzie to wprowadza całkowicie odmienny od dotychczasowego sposób pracy z tekstem, polegający na układaniu jego struktury z bloków zawierających różnego rodzaju treści (tekst, obrazki, filmy itp.). Jednym się to spodoba, innym (jak na przykład mnie) wręcz przeciwnie.
Pierwsza wzmianka o projekcie miała miejsce na początku lutego. Od tamtej pory prace idą pełną parą, a postępy można podglądać na GitHubie. Jednak najważniejsze dla zwykłych użytkowników jest to, że można już pobawić się (prawie) w pełni funkcjonalną wersją demonstracyjną nowych narzędzi edycyjnych. W sumie wersje demonstracyjne są aż trzy – przełączać się pomiędzy nimi można za pomocą znajdujących się w lewym górnym rogu strony linków. Warto też zerknąć na projekty, które pokazują jak poszczególne elementy edytora mają docelowo wyglądać.
Jak już wspomniałem, cała idea opiera się na blokach treści, których kolejność możemy zmieniać, składając w ten sposób całą treść wpisu czy strony. W pierwszym momencie przywodzi to na myśl znane i obdarzane mieszanymi uczuciami „buildery” (takie jak na przykład Visual Composer, Elementor czy Divi Builder), pozwalające na „wyklikiwanie” całych stron za pomocą wizualnego edytora. W tym momencie projekt Gutenberg nie jest nawet zbliżony do tego typu kombajnów i w najbliższej przyszłości raczej czymś takim się nie stanie (nie taki jest cel jego twórców, mimo że pojawiają się na przykład takie pomysły). Jednak jeśli wziąć pod uwagę możliwość tworzenia przez deweloperów własnych rodzajów bloków treści, to tylko kwestią czasu jest stworzenie rozszerzenia, które z nowego edytora treści zrobi narzędzie do „wyklikiwania” stron.
Moim zdaniem projekt Gutenberg ma jeden poważny problem: nie bardzo wiadomo do kogo jest on skierowany. Dla zaawansowanych użytkowników prawdopodobnie wciąż wygodniejsze będzie korzystanie ze standardowego edytora albo używanie zewnętrznych narzędzi do edycji treści. Z kolei dla początkujących lub mniej obeznanych technicznie użytkowników nowy mechanizm edycji jest zbyt prosty i nie oferuje praktycznie niczego, czego nie ma „zwykły” edytor (poza nieco wygodniejszym przesuwaniem fragmentów tekstu). Nie bardzo więc wiem, jaka grupa użytkowników WordPressa może polubić nowy sposób edycji treści.
Jedno trzeba jednak przyznać: Gutenberg nawet na tym (dość wczesnym jeszcze) etapie robi dobre pierwsze wrażenie. Mimo że nie jest to projekt skierowany do mnie, będę trzymał kciuki za jego rozwój.